sobota, 14 czerwca 2014

Etnoliga 7. Aztekas 8-1 FUA&MB

Do meczu z Aztekami przystępowaliśmy wzmocnieni przez dwoje zawodników z drużyny naszych poprzednich rywali. Mecz z Aztekami - z powodu zawirowań z właścicielami boiska oraz braku wstawienia się dwóch etnoligowych drużyn  (Inter Wawa i Respect Team)  rozpoczął sie 15 minut po skończeniu przez nas pierwszego meczu.
W meczu z Aztekami było dużo walki. Gra, gdy patrzyło się na nią z boku, przypominała rywalizację z boisk Brazylii podczas mundialu. Szybkie podania i wymiany piłki, czysta rywalizacja oraz przyjazna atmosfera. Niestety Aztekowie odprawili jakieś potajemne czary nad słupkami swojej bramki, gdyż żadne nasze strzały, nawet na pustą bramkę, nie mogły znaleźć drogi do siatki. Honorowe trafienie dla naszego zespołu zdobył Tomek po ładnej trójkowej akcji. Marcin odebrał piłkę Aztekom pod własna bramka. Szybko podał do Stefano, który był niepilnowany na środku boiska. Stefano pomknął prawą stroną do bramki Azteków i zamiast strzelić wyłożył piłkę do wolnego Tomka, który strzelił przepiękną bramkę w okienko. Na wyróżnienie zasługuje Miriam, która seryjnie odbierała zawodnikom Azteków piłkę. Pomimo niekorzystnego wyniku mecz był bardzo ładny i był to jeden z najlepszych meczów naszej drużyny w tej edycji Etnoligi.

Relacja sporządził
Marcin

Kiedy nie gramy w piłkę robimy różne inne rzeczy. Jeśli chcesz się dowiedzieć jakie, zajrzyj na strony zaprzyjaźnionych Fundacji albo odwiedź fanpage na facebooku:

Etnoliga 7. WKL 3-0 FUA&MB

Nasz pierwszy sobotni mecz zaczął się z drobnym opóźnieniem (ok. 30-50 minut), gdyż właściciele boiska nie chcieli wpuścić etnoligowych drużyn na płytę sztucznej murawy. Mecz z WKL nie zaczął się dla nasz optymistycznie, bo zanim się obejrzałem było już 2-0 dla rywali. Po tak piorunującym początku  uspokoiliśmy nasze szeregi i zaczęliśmy grać. W meczu było wszystko co każdy kibic futbolu chciałby oglądać. Było dużo rywalizacji, interesujące kiwki i spektakularne przejęcia piłki oraz.... bardzo dużo strzałów na obie bramki. W ostatnich dwóch minutach meczu postanowiliśmy strzelić przynajmniej honorowe trafienie, lecz wtedy właśnie drużyna WKL wyprowadziła kontratak. Prawie cała nasza drużyna przebywała na ich polu karnym i prawie nikt nie miał siły wrócić na czas do defensywy.  Jedynie Miriam próbowała przeszkodzić nacierającym przeciwnikom. Niestety ich było dwóch i sytuacja zakończyła się strzeleniem bramki.
W tym  meczu odczuliśmy dotkliwie brak ławki rezerwowych.Prawie każdy z nas oddychał już przez rękawy.

Relacje sporządził
Marcin

Kiedy nie gramy w piłkę robimy różne inne rzeczy. Jeśli chcesz się dowiedzieć jakie, zajrzyj na strony zaprzyjaźnionych Fundacji albo odwiedź fanpage na facebooku:

Etnoliga 7. BezDatyTv 0-3 Fundacja Usłyszeć Afrykę & My Baobab

Ten mecz początkowo miał się odbyć w sobotę. Odbył się jednak dzień wcześniej. I to nie na boisku, ale przy tzw. zielonym stoliku. Jestem winny parę słów wyjaśnienia dlaczego tak się stało. Drużyna BezDatyTv postanowiła konsekwentnie nie przychodzić na kolejne mecze Etnoligi (była tylko na jednym meczu w dniu otwarcia wiosennej rundy Etnoligi). Pomimo nierozegrania meczu myślę, że jesteśmy zadowoleni, bo z łatwością dopisujemy sobie na nasze konto trzy punkty, których zdobywanie nie przychodzi nam zbyt łatwo.

Marcin

Kiedy nie gramy w piłkę robimy różne inne rzeczy. Jeśli chcesz się dowiedzieć jakie, zajrzyj na strony zaprzyjaźnionych Fundacji albo odwiedź fanpage na facebooku:

sobota, 7 czerwca 2014

Etnoliga 7. Princes of Persia 5-1 Fundacja Usłyszeć Afrykę & My Baobab

Princes of Persia 5-1 Fundacja Usłyszeć Afrykę & My Baobab

Do drugiego meczu dnia przystępowaliśmy z pewnymi obawami. Wynikały one z tego, że następny mecz rozgrywaliśmy z drużyną, która w tej edycji jeszcze nie zaznała smaku porażki.
Szybkie zabiegi naszego nowego kapitana Marcina doprowadziły do zwiększenia naszej kadry na drugi mecz. Pozyskany został zawodnik na najbardziej newralgiczną pozycje w naszej drużynie – Doug, który pochodzi ze Szkocji. W trakcie meczu zaprezentował się wyśmienicie. Pomimo zaciekłych ataków przeciwników przez większą część pierwszej połowy utrzmywaliśmy korzystny rezultat. Nasz misterny plan zakładał wykorzystanie stylu catenaccio. Spalił na panewce po żółtej kartce dla Marcina, który za faul - zgodnie z regulaminem - musiał opuścić boisko na trzy minuty.
Musieliśmy grać w osłabieniu... Wtedy to nasi rywale zamknęli nas w przysłowiowym zamku hokejowym. Straciliśmy dwie bramki. Pomimo tego nie poddawaliśmy się i (choć nie za często) wyprowadzaliśmy groźne wypady. Przed zakończeniem połowy straciliśmy trzecią bramkę.
Maciek na drugą połowę obmyślił bardzo ambitny plan. Na jego hasło "200" mieliśmy dać z siebie wszystko i atakować rywali tak, aby zepchnąć ich do defensywy. Co prawda nie trwało to zbyt długo, ale przez pewien czas dominowaliśmy. Opłaciło się, bo zdobyliśmy bramkę. Szło nam bardzo dobrze. Była wymiana ciosów. Raz akcja toczyła się pod jedna bramka, a za chwile sytuacja przenosiła się pod drugą. Liczyliśmy na to ze uda nam się doprowadzić do remisu. W końcówce meczu Vlad doznał jakiegoś urazu, a na jego miejsce pojawił się Damian (który kilkakrotnie ratował nasz wcześniej jako bramkarz, ale teraz zagrał w polu) i od razu zapisał się w statystykach meczowych strzelając bramkę. Niestety dla przeciwników. Sytuacja była kuriozalna, bo w czasie kontrataku rywali Doug wyszedł z bramki, Marcin stanął na linii bramkowej, aby asekurować. Wtedy padł strzał. Doug go nie wyłapał. Marcin przesunął się, aby wybić zmierzającą w bramkę piłkę. Damian chciał zrobić to samo i wpakował piłkę wślizgiem (jak rasowy snajper) przy słupku przy, którym przed ułamkiem sekundy stał Marcin. W końcówce padła jeszcze jedna bramka dla graczy z Iranu.
Wielkie podziękowania należą się Marioli - kapitanki drużyny Chrząszczyków, która podpowiadała nam przy linii jak się mamy ustawić i jak grać. Zachowywała się jak trener. Wielkie słowa uznania :-) 

Tak mecz skomentował kapitan  drużyny Princes of Persia:

Wniosek z dzisiejszych meczów jest taki, że z silniejszymi rywalami pomimo braków kadrowych gra wychodzi nam nam zdecydowanie lepiej.



Relację napisał
Marcin



Kiedy nie gramy w piłkę robimy różne inne rzeczy. Jeśli chcesz się dowiedzieć jakie, zajrzyj na strony zaprzyjaźnionych Fundacji albo odwiedź fanpage na facebooku:

Etnoliga 7. FC Saturn 7 - 0 Fundacja Usłyszeć Afrykę & My Baobab

Nazwa drużyny, z którą rozegraliśmy pierwszy mecz w sobotę 7 czerwca 2014 zapowiadała kosmiczny mecz. Wszyło jednak na to, że był to spotkanie niekosmiczne a typowe, takie jakich już było wiele w wykonaniu naszego zespołu. Z typowymi problemami dotyczącymi kondycji, dokładności, błędów w ustawieniu i długości ławki rezerwowej. Jeśli miałbym wymienić coś kosmicznego to byłaby to piłka, która latała gdzie chciała. Jak jakiś gumowy meteoryt. Szczególnie przy wykonywaniu długich podań. 
Wyniku 7-0 nie zaliczam do kosmicznych, bo zdarzały się nam już dwucyfrowe wpadki. Uwzględniając kosmiczną skalę bliżej mu do Księżyca niż Saturna.

Początek spotkania był koszmarny. Nie zdążyłem się jeszcze dobrze ustawić w defensywie, a już zaczęły padać gole dla Saturian. Biedna Saszka, którą - chyba lekko przerażoną - postawiliśmy na bramce musiała dwukrotnie wyjmować gumowy meteor z siatki. Potem gra się wyrównała. Była to dość radosna podwórkowa gra, bez szczególnej strategii z obu stron. W pierwszej części meczu więcej goli nie padło i po cichu liczyliśmy, że szalę zwycięstwa da się przechylić na naszą stronę w drugiej połowie. Wystarczyło wykorzystać którąś z okazji. 
Niestety promieniowanie słoneczne wpływało spowalniająco na nasz refleks i czas reakcji. Nikt z naszej drużyny nie potrafił wykorzystać sytuacji.  Za to po naszą bramką zdarzyło się kilka wpadek. Straciliśmy "głupie" bramki po wybiciach z rzutu rożnego i kontr. Meteor z gumy jeszcze 5 razy wpadł do naszej bramki. Grzejące Słońce i Saturn w drugiej połowie bezlitośnie sprawdzili naszą kondycję. Wyszło na to, że nie jest zbyt dobra. No i ta piłka... Niestety jak by na nią nie zwalać przyczyna porażki trzeba przyznać, że gracze FC Satrun poradził sobie z nią lepiej.

Naszym głównym problemem w meczu był brak rezerwowych. Mieliśmy dwie dziewczyny (Maria i Saszka) i trzech chłopaków (Stefano, Marcin, Maciek). Odpoczywać mogliśmy zmieniając się na bramce. Łapiąc oddech między słupkami jednocześnie robiliśmy co mogliśmy, by powstrzymać przeciwników. Trzeba jednak przyznać, że brak osoby, która dobrze czułaby się na tej pozycji zwiększył rozmiary porażki. Kolejnym problemem był brak gwiazd w naszym składzie - playmakerów i snajperów, kapitana. Należy w tym miejscu pozdrowić Adana Dz., który biorąc wzór pełnienia swej funkcji z reprezentacji, tak jak Błaszczykowski, zerwał podczas treningu więzadła w kolanie. Adam wracaj do zdrowia! I do kondycji.

Saturianom gratulujemy zwycięstwa. My fua&mbowcy z niecierpliwością czekamy na tabelę.

Relację sporządził 
monsti

PS Jak widać po trafności metafor słońce naprawdę dziś przygrzewało.


Kiedy nie gramy w piłkę robimy różne inne rzeczy. Jeśli chcesz się dowiedzieć jakie, zajrzyj na strony zaprzyjaźnionych Fundacji albo odwiedź fanpage na facebooku:

sobota, 24 maja 2014

Fundacja Usłyszeć Afrykę & My Baobab 3-6 TiM Warszawa

Po naszym dzisiejszym pierwszym meczu Adam aktywnie poszukiwał bramkarza, Marcin robił wywiad, reszta drużyny odpoczywała pod drzewkiem w cieniu na trawie. Nie było na to zbyt wiele czasu, ponieważ drugi mecz dnia, rozpoczynał się po krótkiej przerwie. Aktywne poszukiwania Adama przyniosły owoce i na drugi mecz naszym bramkarzem zgodził się zostać Willy, który tak owocnie bronił nasze ataki w pierwszym meczu.

Mecz z TiM Warszawa toczył się w podobnych warunkach pogodowych do pierwszego. Słońce grzało niemiłosiernie. Postawiliśmy na atak, niestety zapominaliśmy o obronie. Na szczęście dzięki Williemu na przerwę schodziliśmy z korzystnym wynikiem prowadziliśmy 3-2.


Naszym postanowieniem na drugą połowę była obrona korzystnego rezultatu oraz wyprowadzanie groźnych wypadów. Nasz plan sprawdzał się znakomicie przez wiekszą część drugiej połowy. Niestety tak jak Atletico w finale Ligi Mistrzów, tak i my w końcówce spotkania opadliśmy z sił. Wyglądało to jakby w pewnym momencie ktoś nam odłączył zasilanie. Efekt nie
był trudny do przewidzenia. Rywale wbili nam cztery bramki, na które nie byliśmy w stanie odpowiedzieć. Końcowy wynik to 3-6 dla TiM Warszawa. Refleksja po meczowa naszej drużyny była taka, że zabrakło nam sił. Zbyt drogo kosztowała nas pierwsza połowa, oraz brak zmian...

W tabeli Etnoligi po tej rundzie zmagań spadliśmy z drugiego miejsca na szóstą pozycję. 


Tak mecz skomentował kapitan TiM Warszawa:
 


A oto komentarze naszych zawodników:



Relację sporządził
Marcin 

 
Kiedy nie gramy w piłkę robimy różne inne rzeczy. Jeśli chcesz się dowiedzieć jakie, zajrzyj na strony zaprzyjaźnionych Fundacji albo odwiedź fanpage na facebooku:

Fundacja Usłyszeć Afrykę & My Baobab 0-3 Chrzaszczyki

Tego dnia (24.05.2014) wielkie znaczenie miała pogoda i pojemność ławki rezerwowych, gdyż w trakcie meczu na murawie panowały idealne warunki do.... sauny. W naszej drużynie zabrakło etatowego bramkarza. Pomimo przedmeczowych zabiegów Chrząszczyki nie zgodziły się na transfer Damiana między słupki naszej bramki. Na newralgicznym stanowisku stanął Adam Dziadak.

Pierwsza połowa meczu była bardzo wyrównanym starciem. Najwięcej walki było w środkowej części boiska. Z obu stron wychodziły groźne ataki, lecz bramkarze
w pierwszej połowie zachowali czyste konto. Chrząszczyki miały na bramce Willego dzięki, który nie wpuścił gola do końca meczu.

Druga połowę zaczęliśmy bardzo agresywnie dążąc do zdobycia bramki. Niestety rywale wyprowadzili skuteczną akcję i było 0-1. Chcieliśmy szybko odrobić straty. Ponownie ruszyliśmy do ataku, niestety bramkę znowu zdobyli rywale. W ostatnich chwilach spotkania zaczęło nam brakować już sił, a rywalom pomogło
to w zdobyciu trzeciej bramki w ostatnich sekundach spotkania.

Jak ciężkie było to spotkanie niech świadczy fakt, że pani kapitan Chrząszczyków do udzielenia wywiadu potrzebne było paręnaście minut do dojścia do siebie.

Pomeczowy chrząszczykowy komentarz:
 


Relacje sporządził
Marcin 















Kiedy nie gramy w piłkę robimy różne inne rzeczy. Jeśli chcesz się dowiedzieć jakie, zajrzyj na strony zaprzyjaźnionych Fundacji albo odwiedź fanpage na facebooku: